Kocham dziwne kino

2016-09-19 13:45:56(ost. akt: 2016-09-22 14:11:08)
Tomir Dąbrowski tworzy filmy niekomercyjne. Niedawno można było w Lidzbarku Warmińskim zobaczyć jego najnowszy obraz "Zły los"

Tomir Dąbrowski tworzy filmy niekomercyjne. Niedawno można było w Lidzbarku Warmińskim zobaczyć jego najnowszy obraz "Zły los"

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Tomir Dąbrowski – lidzbarczanin, założyciel niezależnej wytwórni R.I.P PICTURES, komik w "Kabarecie Zamówionym", członek grupy komediowej "HarcyteatrK" oraz "ToWARMIA". Wśród niezależnych filmowców wyróżnia się nietuzinkowym podejściem do filmu i procesu tworzenia.
— Od jak dawna interesujesz się kinem i co sprawiło, że postanowiłeś zająć się produkcją filmów?

— Kinem, choć raczej "srebrno ekranowym" interesuję się tzw. maleńkości. Do tej pory pamiętam jak ze zwinnością ninja przemykałem się nocami do salonu, by obejrzeć jakieś "nocne kino" (to z rozszarpanymi, a nie nagimi ciałami). Filmowe wytwarzanie zaczęło się trochę przypadkiem - mój kolega miał kamerę, którą był chętny wypożyczać (po kilku latach takiego pożyczania w końcu mi ją sprezentował). Nie były to niestety czasy telefonicznych "multiinstrumentalistów" – gdzie urządzeniem z kieszeni można było już tworzyć kino. Telefony służyły do dzwonienia, kamery do nagrywania. Choć pamiętam, że jeden z filmików nagrywaliśmy kamerą... internetową. Bez odpowiedniego sprzętu trudno byłoby więc cokolwiek rozpoczynać. Ale jak już się owy sprzęt miało to trzeba było z niego korzystać! Zaczynało się od różnych improwizacji i filmoteczny kabaretu Bez Szans, który lata temu współtworzyłem. W liceum filmowanie okazało się świetną zabawą i spędzaniem czasu z rówieśnikami, którzy chętnie chwytali "biegali przed kamerą" z plastikowymi pistoletami lub... prawdziwymi nożami(te plastikowe są drogie i trudno dostępne). Była to właśnie jednak głównie zabawa - lekko poważniejsze(technicznie) produkcje rozpoczęły się na studiach w Olsztynie, zaś kilka lat później Toruń stał się moim filmowym "dojo"(stworzyłem tam dosłownie ponad setkę skrajnie krótkich metrażówek).

— Co stanowi dla Ciebie największą inspirację?

— Inspiracji nigdy nie brakuje – filmy, książki, sny, życie codzienne. Staram się pozyskiwać jak najwięcej bodźców, by zapewnić jak najżyźniejszą glebę do porostu weny.

Z filmowców na pewno niedoścignionym wzorem zawsze będzie Alejandro Jodorowsky, Jan Svankmajer, David Cronenberg i David Lynch (hmmm… dodać Fincher’a i aż żałuję, że nie mam na imię Dawid;)). Cenię też ogromnie Gilliama, Burtona, zaś królem horroru zawsze pozostanie dla mnie John Carpenter. Zaś wielką inspiracją dla kina niezależnego są na pewno Kevin Smith, Robert Rodriguez i Lloyd Kaufman. Każdy z nich udowadnia, że do zrobienia kultowych filmów nie potrzeba wielkiego budżetu, a dobrego pomysłu.

— Niedawno miał premierę twój film ,,Zły los”, jak oceniasz pokaz z perspektywy twórcy?

— Przede wszystkim jestem zadowolony, że się odbył i ktoś w ogóle przyszedł ;) Na szczęście zadziałała zasada „jakość nie ilość” – gdyż zebrała się faktycznie grupka bardzo fajnych ludzi. Szczególne pozdrowienia dla pana Roberta, który nie tylko zgadza się grać w moich filmach jak i chętnie je ogląda, a także dla ciebie Andrzeju! Choć pojawiasz się już w serialach czołowych, komercyjnych stacjach telewizyjnych, to nadal pozwalasz się wkręcać w kino offowe!


— Jakie masz plany odnośnie przyszłych projektów?

— Cóż planów jest wiele, wsparcia zaś prawie nie ma wcale, zatem żadnych „blockbusterów” póki co nie planuję. Na pewno muszę dokończyć wreszcie "Masskaradę" (film, z którym walczę już 2 lata) i sequel "Kiler Phones'ów", czyli absurdalnego filmu o telefonach stacjonarnych szerzących śmierć i zniszczenie. Wiążę z nim spore nadzieje – jak do tej pory jest to najambitniejsza (w rozmachu produkcyjnym) z moich produkcji. Wspierana jest również plejadą polskich kabareciarzy - Radek Bielecki, zdobywca tegorocznego Grand Prix LWHiS Szymon Łątkowski, A. Gorgoń Grucha, Ścibor Szpak, Paweł Reszela, David D. Mbeda Ndege, kabaret Świerszczychrząszcz. Gościnnie udzielił się również Czesław Mozil. Oczekiwania są więc spore, a z powodu owego rozmachu produkcja ciągle się przedłuża. Mam jednak nadzieję, że możliwa będzie walentynkowa premiera. Dodatkowo w „międzyczasie” są wspomniane wcześniej dwa krótkie metraże, do których dopieszczam scenariusze.

Plan jest więc taki, by starać się „robić swoje” – nagrywać, póki starczy samozaparcia i to nagrywać jak najwięcej, bo już od dłuższego czasu świeci się w nim kontrolka rezerwy…

— W dorobku masz już jakieś sukcesy i swoich widzów. Jaka to publiczność ?

— Wbrew pozorom nie są to tylko ludzie dziwni ;) Są to przede wszystkim ludzie otwarci na nowe doznania, których dieta nie przewiduje tylko spożywania mass mediowej/popowej papki. Ludzie, którzy mają silne poczucie humoru i chęć do zabawy – temu w końcu głównie służą moje filmy – dobrej zabawie.

Przyznam jednak, że „najkorzystniejsze” są pokazy z innymi filmowcami-offowcami. Zawsze pochwalą cię za to co dobre i zganią za buble. Oprócz przeglądu "Kocham Dziwne Kino" raczej rzadko jeżdżę po festiwalach. Mam jednak stały kontakt zdalny ze znajomi twórcami z całego kraju – szczególnie z moimi patronami medialnymi, którym to często mi się zdarza podsyłać wersje testowe nowych filmów. Cieszę się gdy poświęcają swój czas na obejrzenie i ocenienie tego co robię. Z drugiej jednak strony w sumie powinni – w końcu będą to promować swoją marką!

Andrzej Wejngold

Tomir Dąbrowski i Andrzej Wejngold podczas przeglądu w Lidzbarku Warmińskim



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna




Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: Jendrek

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5