Nie boję się wskoczyć do głębokiej wody

2016-09-07 12:00:00(ost. akt: 2016-09-07 15:05:02)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Liliana Kohann urodziła się w Gdańsku. Blisko 35 lat temu wyjechała do Stanów Zjednoczonych i los chciał, że tam została. Z Lidzbarkiem Warmińskim łączy ją rodzina, którą poznała niedawno, ale jak się okazało, w historii miasta pojawia się jej tata, Zdzisław Przewłócki, który pracował przy budowie jednego z mostów. Teraz przyleciała, aby uczestniczyć w zgrupowaniu tenisistów stołowych i trenować pod okiem Leszka Kucharskiego i Zbyszka Pietkiewicza.
Z Lilianą spotkałem się w hali sportowej. Trudno o lepsze miejsce, żeby porozmawiać z człowiekiem, którego do naszego miasta przywiódł… ping pong. Szybko przeszliśmy na ty, bo z Lilianą inaczej nie można.

Jak to się stało, że wyjechałaś do Stanów Zjednoczonych?

- Były to w sumie trzy powody. Nigdy nie chciałam wyjeżdżać z Polski, a byłam wielokrotnie zapraszana przez mieszkającą w Stanach przyjaciółkę. W latach 80-tych w trakcie studiów, pracowałam z niewidomymi, niepełnosprawnymi dziećmi. Zdałam sobie sprawę, że wyjeżdżając do Stanów mogłabym spróbować zorganizować im jakąś pomoc, jak choćby zebranie pieniędzy na lekarstwa. Podróż mogła pomóc mi także w zbieraniu materiałów do pracy magisterskiej. Również, dwa lata wcześniej miałam wypadek samochodowy, w którym poważnie ucierpiała moja noga, groziła mi amputacja. Lekarze mieli podzielone zdanie co do metody leczenia. Powstała możliwość konsultacji z lekarzami amerykańskimi i to przeważyło o mojej decyzji o wyjeździe. Nie wiedziałam wtedy, że w Polsce zostanie wprowadzony stan wojenny i będę musiała zostać w Stanach na dłużej.

Czy podróż udała się?

- Tak. Od dziecka kochałam muzykę, grałam na gitarze i pisałam piosenki. Przy pomocy przyjaciół udało mi się zorganizować w Stanach trzy duże koncerty, z których cały dochód przeznaczyłam na pomoc potrzebującym dzieciom i matkom w Polsce.

Czym się aktualnie zajmujesz?

- Wciąż pracuję w muzyce. Wydałam cztery płyty swoich piosenek, napisałam kilka kompozycji do filmów. Niedawno dowiedziałam się, że jedna z moich piosenek, “Braciszkowie Skrzydlaci,” do której w roku 1978 skomponowałam muzykę, stała się w Polsce znana. Sprawiło mi to dużo radości. Oprócz muzyki zajmuję się nieruchomościami, no i oczywiście wychowaniem moich trzech synów. Ale to nie wszystko. Jestem ciekawa świata. Kilka lat temu postanowiłam spróbować swoich sił w sporcie, więc zaczęłam grać w tenisa stołowego. Gdy chcę się czegoś nowego nauczyć, nie boję się wskoczyć do głębokiej wody. Tak już mam. Obecnie w Polsce drukuję moją pierwszą książkę.

O czym jest Twoja książka?

- To Szczupła Książka Grubych Wierszy (A Thin Book of Fat Poems) z moimi własnymi ilustracjami. Jest to tomik wierszy dowcipnych i głębokich, pełen przemyśleń na temat mojej wędrówki - od zagubienia samej siebie do odnalezienia.

Jak to się stało, że wybrałaś akurat tenisa stołowego?

- To był przypadek. Odkryłam, że w Nashville gdzie mieszkam, jest pan, który wymyślił robota do gry w ping ponga (Newgy Robo Pong). Skontaktowałam się z nim i zaczęłam razem z synami chodzić na zajęcia. Później gdy wybieraliśmy się do Polski, znalazłam w Internecie numer telefonu do Leszka Kucharskiego i dowiedziałam się o zgrupowaniu w Lidzbarku Warmińskim. Zbyszek i Leszek to wspaniali ludzie, którzy oddają się swojej pasji i zarażają nią innych. Z wielkim oddaniem poświęcają się dzieciom, młodzieży i takim amatorom jak ja. Postanowiłam przyjechać także dlatego, że mam tu rodzinę, którą chciałam odnaleźć.

Udało się?

- Tak. Odnalazłam wujka, który opowiedział mi cząstkę historii o moim ojcu, ktorej nie znalam. Tata, ktory był inżynierem hydrotechniki, projektował oraz nadzorował prace przy przebudowie jednego z mostów kolejowych na terenie miasta. To niesamowite, że udało mi się odkryć te nieznane mi fakty. Most stoi do dziś, choć nie jest już używany. Mam cichą nadzieję, że kiedyś to się zmieni.

Jak Ci się podoba nasze miasto?

- Jest cudowne! Lidzbark Warmiński to piękne miejsce. Uroku dodało również to, że na każdym kroku trafiałam na jakieś zagadki, których wyjaśnianie było intrygujące. Mieszkańcy których poznałam są bardzo ciepli, pomocni i serdeczni. Jestem pewna, że będę chciała tu wrócić.

Kamil Onyszk

Więcej o Lilianie na www.LilianaKohann.com

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5