Co nosi w torebce atrakcyjna blondynka?

2016-08-26 09:00:00(ost. akt: 2016-08-26 14:53:23)
Kasia Pisarska i Basia Kułdo w towarzystwie: Hackera, Jockera, i Jacka

Kasia Pisarska i Basia Kułdo w towarzystwie: Hackera, Jockera, i Jacka

Autor zdjęcia: Ewa Lubińska

Co nosi zawsze w torebce młoda atrakcyjna blondynka? Dla Kasi Pisarskiej odpowiedź jest prosta - kilka szminek, których nigdy nie może odnaleźć oraz... woreczki na psie odchody. Tak, dobrze widzicie, nie jest to niesmaczny żart. Pani Kasia, zawsze ma w swojej torbie kilka woreczków, bo niemal nie rozstaje się ze swoimi trzema psami. Niedawno odwiedziła z nimi Lidzbark Warmiński.
Twierdzi, że można podróżować ze zwierzętami. Rzadko się zdarza, że zostawia swoich pupili w domu.

— Cieszę się że w Polsce pod tym względem tak dużo się zmieniło i wiele hoteli pozwala na pobyt ze zwierzętami — mówi obrończyni praw zwierząt, która zatrzymała się na kilka letnich dni w Hotelu Krasicki. — Mieszkałam przez jakiś czas we Francji i Włoszech, tam w tym względzie od zawsze było łatwiej. Od kiedy wróciłam do kraju z roku na rok obserwuję zmiany i ich szybkością jestem mile zaskoczona. Ważne jest, aby takich miejsc, gdzie można przyjechać z psami było jak najwięcej, wtedy ich opiekunowie nie będą mieli wymówki i nie będą zostawiali zwierząt samych podczas urlopów. Nie mówiąc już o barbarzyństwie wyrzucania ich z domu.

Słyszałam o takich przypadkach, kiedy "opiekun" wypędza z domu psa na czas swojego urlopu, a po powrocie zaczyna go szukać. Obłęd.

Pani Kasia uważa, że każdego domowego psa można zabrać ze sobą w podróż. Sama już wypracowała tę praktykę. Odstępuje od niej tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. wtedy, kiedy leci samolotem na dwa, trzy dni ratować kolejne zwierzaki, ale nawet jak leci bez zwierząt nocuje zawsze i tylko w takich miejscach, gdzie są one mile widziane.

Kasia Pisarska od wielu lat pracuje dla dobra zwierząt, głównie psów. Wymyśliła i Prowadziła telewizyjny program "Psie adopcje" i zorganizowała najtańszą kampanię społeczną na rzecz bezdomnych czworonogów i akcję "Miasto misek", która polegała na tym, żeby mieszkańcy wystawiali miski z wodą, z których mogłyby pić bezdomne i dzikie zwierzęta.

— Zaczynaliśmy w Łodzi w cztery osoby — wspomina. — W Lublinie było już 200 wolontariuszy. Z tych misek piły nie tylko psy, ale też koty, ptaki i inne zwierzęta. To ważne, szczególnie podczas upałów.

Jak się zaczęła praca pani Kasi na rzecz zwierząt?
— Zawsze byłam psiarą, ale problem bezdomności psów zainteresował mnie, kiedy po raz pierwszy odwiedziłam schronisko dla zwierząt — opowiada pani Kasia. — Adoptowałam Rock'iego. Widok bezpańskich piesków bardzo mną poruszył, postanowiłam pomagać w adopcji tych nieludzko potraktowanych , bo pozbawionych domów, zwierząt.

Od tamtej pory pani Kasia sporo zrobiła dla bezdomnych zwierząt. To łączy ją z naszą redakcyjną koleżanką Basią Kułdo, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Postanowiłam poznać obie panie. Kasię Pisarską odwiedziłyśmy więc w Krasickim obie. Rozmowy trwały długo, poznałyśmy też wszystkie trzy pieski pani Kasi. Każdy zwierzak w imieniu ma litery "ck" na cześć pierwszego adoptowanego psa Rock'iego. Tak więc pani Kasia przedstawiła nam: Hackera, Jockera, i Jacka.

— Długo miałam jednego tylko psa i wydawało mi się, że dwa, to za dużo. Jednak myliłam się — opowiada opiekunka zwierząt. — Dziś z doświadczenia wiem, że "jak masz psa, to lepiej dwa". dwa psy czują się w domu lepiej, niż jeden. Są szczęśliwsze. Natomiast nie wyobrażałam sobie, że mogę mieć trzy pieski jednocześnie, a jednak los sprawił, że w naszym domu zamieszkały "Chipsy" czyli trzy psy.

Podobno to nie my wybieramy zwierzę†a, tylko one nas. Pani Kasia nigdy nie zapomni, to w jaki sposób pojawił się w jej domu Jocker.

— Sam się do nas wprowadził — mówi z uśmiechem. — Kręcił się niedaleko naszego domu i pewnego dnia, gdy na zewnątrz było minus dwadzieścia trzy stopnie, kiedy mój mąż otworzył drzwi, piesek wszedł do domu jak do siebie i został.
Kasia Pisarska jest też znana z najtańszej najtańszej kampanii społecznej.

— Kosztowała 4 złote — śmieje się moja rozmówczyni.

W czym rzecz?

Pani Kasia kupiła 3 lata temu w maskotkę - "szmacianego" pieska właśnie za 4 złote, w sklepie z używaną odzieżą, bo jak mówi promuje "używane" psy. Dała mu na imię Pocker the polish DOGtrotter i... wysłała w świat.

— Pocker w ciągu tych trzech lat odwiedził 30 krajów, przebył ponad 300 tysięcy kilometrów. Na Sri Lance karmił słonie w sierocińcu, zbierał herbatę na Cejlonie, a nawet pilotował samolot. W pierwszą podróż zabrał go do USA reżyser, między innymi serialu "Klan", Paweł Karpiński. Od tamtej pory odwiedził między innymi: FRancję, Gambię, Senegal, Brazylię, Włochy.

Piesek Pocker nosi czerwony kubraczek z napisem "Adoptuj - nie płać za miłość" i ma za zadanie promować adopcję zwierząt.

Każdy może "adoptować" Pockera, ale musi się trzymać pewnych zasad.

Po pierwsze adopcja trwa do jednego do 10 dni, po drugie maskotkę traktuje się w tym czasie jak... członka rodziny, po trzecie trzeba zrobić jedno zdjęcie dziennie z jego pobytu u opiekunów, po czwarte Pockera się przekazuje "z ręki do ręki" i po piąte — najważniejsze - codziennie trzeba w jego obecności opowiedzieć komuś o tym, że lepiej jest adoptować bezdomne zwierzę, niż je kupować od na przykład niezbyt uczciwych hodowców, dla których zwierzę jest tylko sposobem na zarabianie pieniędzy.

— Uważam, że jeśli chcemy mieć rasowego pieska, to powinniśmy kupić go (tylko i wyłącznie!) od zrzeszonego w Związku Kynologicznym w Polsce hodowcy czyli takiego mającego FCI (certyfikat Fédération Cynologique Internationale) — tłumaczy pani Kasia. — To bardzo ważne, żeby nie kupować zwierząt od kogoś, kto nie może dać nam metryki, bo nie jest zarejestrowany w Polskim Związku Kynologicznym. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ tak zwani pseudohodowcy (wszyscy spoza FCI) prowadzą fabryki szczeniąt a nie hodowle.

Bardzo często robią to nielegalnie, nie płacą podatków, nie leczą i nie badają zwierząt. Dla nich najważniejsze są pieniądze. Nie dbają o zwierzęta, o ich dobro, tylko je produkują. Jeśli kupujemy pseudorasowego pieska za kilkaset złotych, wspieramy ten okrutny biznes. Nasze wybory warunkują czyjeś życie. Czasem taki pies ma poważne wady genetyczne, czasem umiera i wtedy nagle osoba zaczyna się dowiadywać w co się wpakowała, ale pamiętajmy, że jeśli kupujemy psa bez rodowodu, łamiemy również prawo! Ignorantia legis non excusat - dowiadujmy się przed a nie po.

Konkludując, mamy dwie opcje — rasowy czyli pies z rodowodem lub adopcja. Warto też dodać, że pies, który wygląda jak rasowy ale nie ma rodowodu de facto jest kundelkiem. Dlatego albo kupujcie państwo psy od certyfikowanych hodowców, z pewnego źródła, albo adoptujcie ze schroniska. To z serca polecam. Kundelek merda tak samo.

Z panią Kasią rozmawiałyśmy nie tylko o zwierzętach ale i o jej książce pt. "Wiedziałam, że tak będzie". Bohaterka powieści wygrywa na loterii ogromną sumę pieniędzy i... To już trzeba przeczytać.

— Oczywiście w książce też występują pieski. Nie mogłoby być inaczej — kończy rozmowę Kasia Pisarska i obiecuje przyjechać na wieczór autorski do Lidzbarka Warmińskiego.


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. OMG #2055229 | 37.47.*.* 29 sie 2016 15:49

    Atrakcyjna to ona by była, gdyby głowę miała. Bez głowy to tak mało atrakcyjna. Zdjęcie mówi wszystko :)

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Się zna... #2054549 | 94.254.*.* 28 sie 2016 09:44

    "wszyscy spoza FCI prowadzą fabryki szczeniąt a nie hodowle." - nie.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Gibs #2054335 | 94.254.*.* 27 sie 2016 15:00

      Tą blondynkę to bym brał ;)

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

    2. Oko #2053717 | 37.47.*.* 26 sie 2016 14:39

      Gumki?:)

      Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz

    3. z Olsztyna #2053624 | 188.146.*.* 26 sie 2016 12:40

      Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Na stronie hotelu jest informacja: "Zwierzęta do 5 kg akceptowane w hotelu, opłata 50 PLN za dobę", więc ten duży to chyba przyjęty ze względu na Panią Kasię. Swoją drogą, trochę czytałem o jej działaniach i wydaje się być fajną kobietą z pomysłem na realizację pomocy dla zwierząt.

    Pokaż wszystkie komentarze (8)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5