Czipsów i coli już się nie kupi

2015-09-09 09:00:00(ost. akt: 2015-09-09 09:43:58)
Od pierwszego września obowiązują nowe przepisy określające co można, a czego nie można sprzedawać w szkolnych sklepikach. Przede wszystkim chodzi o produkty spożywcze, które mają być zdrowe. Znika wszystko, co dietetycy często nazywają "śmieciowym" jedzeniem.
W szkolnych sklepikach do niedawna mogliśmy znaleźć niemal wszystko, co lubią dzieci: czipsy, batony, słodkie bułki, gumy do żucia, musujące cukierki, gazowane napoje, czekoladę, watę cukrową, dropsy…, czyli to, co jest niezdrowe i tuczące. Część maluchów jadało te rzeczy codziennie. Teraz ma się to zmienić, bo rząd zatwierdził restrykcyjne rozporządzenie, określające dokładnie, co można sprzedawać dzieciom w szkole.

Ma być zdrowo

Ministerstwo Zdrowia dokładnie określiło, jakie produkty mogą być sprzedawane. Zamiast drożdżówek kanapki z pełnoziarnistego bądź razowego pieczywa. Miejsce napojów gazowanych powinny zająć woda mineralna i soki, ale tylko takie z niewielką ilością naturalnych cukrów, herbata i kawa zbożowa. Dopuszczono także produkty mleczne: jogurty, kefiry, maślankę i serki homogenizowane, oraz mleko. Zamiast słodyczy umyte owoce i warzywa. Z asortymentu znikną także tłuste sosy i majonez.

Co o nowych przepisach myślą rodzice?

Większość z nadzieją patrzy na postanowienia ministerstwa, tak jak mama 10-letniej Karoliny:
- Uważam, że towar sprzedawany w sklepikach szkolnych już dawno powinien był podlegać jakimś regulacjom. Cieszę się, że od września nie można już kupić śmieciowego jedzenia. Wyjdzie to dzieciom na zdrowie, oczywiście pod warunkiem, że rodzice zainteresują się tym, czy ich dzieci nie kupują byle czego w sklepach poza szkołą.

Nowy asortyment to nie wszystko

Znowelizowane przepisy określają także warunki, w jakich żywność ma być przechowywana. W sklepikach musi być oddzielne pomieszczenie - "przygotowalnia", gdzie sprzedawca ma robić kanapki. Musi być wyposażona m.in. w bieżącą wodę, co często jest wymaganiem niemożliwym do spełnienia, bo część sklepików to "budki" ustawione bezpośrednio na korytarzach. Do tego dochodzą chłodnie, na które sklepikarzy często nie stać. Dlatego w większości lidzbarskich szkół sklepików już nie ma.

— U nas w sklepikach nie było już od dawna coca coli, czipsów, czy fast foodów, ale były batoniki, smakowe chrupki, napoje w kartonikach — opowiada jedna z właścicielek sklepiku szkolnego. Jest trochę zamieszania, bo np. dyrekcje szkół nie na wszystko się zgadzają. Zabronione są szklane butelki, bo dzieci mogą sobie zrobić krzywdę i suszone owoce oraz nasiona (m.in. „siemki”) dlatego, że zaśmiecają korytarze. Mimo że sklepiki są zamknięte, to dzieci i tak kupują śmieciowe jedzenie w pobliskich sklepach. Ponadto w sklepikach mieliśmy materiały szkolne, po które dzieci często przychodziły, a batoniki czekoladowe kupowała m.in. pielęgniarka szkolna, kiedy trzeba było szybko dać któremuś dziecku dawkę glukozy.

Na brak sklepików szkolnych skarżą się także nauczyciele, którzy kupowali w nich wodę mineralną, czy materiały biurowe.

W zdecydowanej większości lidzbarskich szkół od początku września sklepiki są zamknięte. Tylko w dwóch nadal funkcjonują, ale trudno powiedzieć, jak długo, bo koszty prowadzenia działalności bardzo się zwiększyły, a rynek zbytu jest bardzo mały.

Dzierżawca sklepiku zrezygnował z umowy ze szkołą przez nowe rządowe rozporządzenie - powiedziała dyrektor jednej z lidzbarskich szkół. I nie jest to odosobniony przypadek.

A co na to uczniowie?

- Niedobrze, że zamknęli sklepik, bo można tam było kupić wodę i jakąś bułkę - powiedziała Karolina, uczennica lidzbarskiej podstawówki.
A słodycze? - Też trochę źle, że ich nie ma.

Celem wprowadzenia nowych przepisów jest próba zmiany złych nawyków żywieniowych wśród dzieci, ale odbywa się to kosztem mikroprzedsiębiorców. Nasuwa się pytanie, czy lepszy jest sklepik z niezdrowym jedzeniem, czy brak sklepiku? A może jednak udałoby się to jakoś pogodzić, stosując metodę tzw. „mniejszego zła”?

ok


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij


Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ona #1811910 | 195.136.*.* 10 wrz 2015 09:49

    Piotrze... A czy Ty uważasz, że tak każde dziecko da się upilnować w szkole i po za nią? Nie kupi w szkole to kupi w sklepie po za nią proste i tego nie da się upilnować choćby nie wiem co. A co, jeżeli w domu dziecka nie przestrzega się takiego restrykcyjnego odżywiania? Naje się jeszcze więcej bo w szkole nie mógł! Powtarzam jeszcze raz NAWYKI ŻYWIEOE WYNOSI SIĘ PRZEDE WSZYSTKIM Z DOMU. A, że tak zapytam Piotrze czy u Ciebie w domu nie przyprawia się potraw tak od zawsze nie od teraz?A jeżeli tak, to pochwal się tu na forum jak smakuje?

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Piotr #1811842 | 81.163.*.* 10 wrz 2015 06:53

    W szkole a poza szkołą to dwie różne sprawy. Szkoła powinna promować zdrowy i aktywny tryb życia, cóż lepiej sprzedawać chipsy i przyjmować zwolnienia z wf. Poza szkołą to już sprawa rodziców, chipsy można łykać kilogramami...

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. BZDURA #1811680 | 176.4.*.* 9 wrz 2015 19:49

    BZDURA I JESZCZE RAZ BZDURA.Dzieci kupią sobie słodycze w drodze do szkoły.Zarobi tylko sklepik osiedlowy.To tak samo jak zakazać dziecku przeglądania internetu lub grania na kompie.Pójdzie do kolegów i obejrzy co chce.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  4. Wielkie nieba #1811581 | 83.6.*.* 9 wrz 2015 16:28

    Przyniosę ze sobą i nikt nie ma prawa mi zabronić co mam jeść i pić. Pozwalać i rewidować mogą tylko rodzice i to za moją zgodą

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. Sylwia #1811496 | 79.190.*.* 9 wrz 2015 13:58

    Heh, większość serków homenizowanych, ma w składzie syrop glukozowo-fruktozowy, który poniekąd jest gorszy o wiele od cukru, dzięki niemu dzieci tyją na potegę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (9)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5