Złodziej ukradł... pszczoły

— Hoduję pszczoły niemal od dziecka - opowiada lidzbarczanin, którego okradziono z pszczół prawdopodobnie jeszcze podczas Świąt Wielkanocnych.

Ule stoją kilka kilometrów od Lidzbarka Warmińskiego. Kiedyś były tu ogrody działkowe, wtedy bywało w tym miejscu więcej ludzi. teraz to teren odludny, spokojny, ale też, jak widać, sprzyjało to złodziejowi.

— Wiedział co robi - opowiada przygnębiony pszczelarz. — Nie zabrał ramek, bo można byłoby łatwo je rozpoznać. Strzepywał z nich pszczoły. Samych owadów nie da się rozpoznać. Zostały czerwie, ale te maleńkie pszczółki nie mają szansy przeżycia bez matki. To dla mnie ogromna strata. Nie da się odnowić rodzin. Będę szukał jakiejś okazjonalnej ceny, bo jedna rodzina może kosztować nawet i 500 złotych. To bardzo dużo.

Kilka lat temu w tym samym miejscu doszło do wandalizmu. Ktoś poprzewracał ule, podpalił altankę.

— Wtedy to byli wandale, udało mi się odrobić straty, ale tym razem była to zwyczajna kradzież, a strata jest nie do odrobienia. Niedawno ktoś w poznańskim polał ropą ule z pszczołami i podpalił. Nie rozumiem tego. W czasach kiedy staramy się dbać o przyrodę, ratować pszczoły, dochodzi do takich aktów wandalizmu, czy kradzieży, której skutkiem jest zniszczenie pasieki.

Ukradł pszczoły - brzmi zabawnie, ale nie dla naszych lokalnych pszczelarzy, którzy są wstrząśnięci tym wydarzeniem i tylko po cichu mówią, co by zrobili temu złodziejowi, gdyby wpadł w ich ręce.
lub

Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Czytaj e-wydanie