Nie bać się tej "czarownicy" - rozmowa z Jackiem Sękiewiczem

2015-03-06 09:00:00(ost. akt: 2015-03-07 22:24:04)

Autor zdjęcia: Ewa Lubińska

Jacek Sękiewicz, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego jest psychologiem klinicznym, psychoterapeutą, specjalistą terapii uzależnień. Naukę pobierał też w USA i Francji. Ma ogromne, bo 35-letnie doświadczenie. Jest ekspertem rządowym ds. narkotyków w Radzie Europy oraz członkiem komitetu Europejskiego Centrum Monitoringu Narkotyków i Narkomanii w Lizbonie. Zajmuje się nie tylko leczeniem uzależnień, ale też stroną epidemiologiczną tego problemu. Wspiera w leczeniu między innymi osoby uzależnione z Lidzbarka Warmińskiego.


— Mam wrażenie, że w Polsce mamy większy problem z uzależnieniem od alkoholu niż od narkotyków. Czy te uzależnienia mają jakieś cechy wspólne?

—  Może na początek powiedzmy sobie jak dzielą się substancje, od których się ludzie uzależniają. Dzielimy je na legalne i nielegalne. Do legalnych zaliczamy między innymi: alkohol, tytoń, leki, np. środki nasenne, uspokajające. Nielegalne to między innymi: stymulanty, opiaty, cannabis, LSD. Są to środki, które wprowadzają człowieka w odmienny stan psychiczny. Nie zapominajmy też o uzależnieniach behawioralnych czyli zaburzeniach nawyków i popędów, tych, które wkraczają w nasze zachowania, takie jak: zakupoholizm, uzależnienie od gier komputerowych, seksoholizm, hazard. Każde z tych uzależnień ma swoją reprezentację w klasyfikacji chorób, a to znaczy, że się je leczy.
Narkomania była kiedyś postrzegana jako zjawisko kulturowe, społeczne. Alkohol człowiek zna od kiedy istnieje cywilizacja. Reasumując - cechą wspólną wszystkich substancji jest to, że posiadają właściwości uzależniające wskutek długotrwałego lub krótkotrwałego ich używania, w zależności od typu substancji, bo na przykład żebyśmy się uzależnili od alkoholu, to musimy go troszkę dłużej używać.

— Czyli zależy to od czasu zażywania?

— Od czasu, ilości i gotowości psychicznej. Zależy to od cech indywidualnych człowieka.


— Krąży taki pogląd, że alkoholizm się dziedziczy, zwłaszcza w linii męskiej. Ile w tym prawdy?

— Są takie badania, które próbują potwierdzać tak stawianą hipotezę, że tak rzeczywiście jest. Mężczyzna dziedziczy geny po ojcu, które są odpowiedzialne, nie tyle za alkoholizm, bo alkoholizm jest jednostką chorobową, która została wykształcona wskutek zachowania człowieka, ale tłumaczy się to pewnymi predyspozycjami genetycznymi. A te rzeczywiście się dziedziczy. To nie musi oznaczać, że osoba, która dziedziczy taki gen, na pewno zapadnie na tę chorobę.

— Proszę skomentować kolejną opinię, tym razem dotyczącą kobiet. Podobno kobietom trudniej wyjść z uzależnień?

— Tak. Tłumaczy się to na poziomie teorii psychoanalitycznej, który mówi, że uzależnienie sięga bardzo głęboko w sferę macierzyństwa kobiety. Wynika to z tego, że kobieta posiada świadomość, że może doprowadzić do tego, że symbolicznie uszkadza własne dziecko, które może w przyszłości posiadać. Trudno jej się pogodzić z tym faktem.

— To strasznie skomplikowane i zapewne nie na tę rozmowę. Wracając do dziedziczenia. To znaczy, że nie dziedziczymy choroby alkoholowej, a raczej skłonności do uzależnień w ogóle?

— Czym są uzależnienia? Uzależnienia to pewna składowa bio-psycho-społeczna kompilacja dotycząca człowieka. Skutek jest też różny w zależności od rodzaju substancji od której się uzależnieniamy. Inny jest u osoby, która będzie używała opiatów, inny u tej, która używa leków. Cechą wspólną dla wszystkich substancji jest to, że człowiek dąży do tego aby pod ich wpływem zmienić swoją świadomość. Dzisiaj nie używamy pojęcia "narkotyki", bo narkotyki kojarzą się z heroiną, ze sceną narkotykową, jaką oglądaliśmy w latach 70., 80. aż do połowy lat 90. Jesteśmy w okresie po transformacji gdzie obserwujemy swobodną wymianę ludzi, towarów, granice zostały pootwierane i w tej chwili mówimy o "substancjach psychoaktywnych" i nie używamy określenia "narkotyki". To substancje, które wpływają aktywnie na naszą psychikę. Światowa Organizacji Zdrowia zaleca, by używać tego pojęcia, bo to pojęcie źle się nie kojarzy i bardziej oddaje naturę tego zjawiska, z którym mamy do czynienia. Cechą wspólną wszystkich substancji psychoaktywnych jest to, że aktywnie oddziaływują na naszą psychikę, czyli, że pod ich wpływem nasza świadomość zostaje zmieniona. Po co ludzie zażywają różne substancje? Bo każda z nich posiadają swoje bardzo specyficzne cechy, które wpływają na zmianę naszego nastroju. Inaczej będzie wpływała na nas heroina, a inaczej tytoń.

— Z tego co wiem "mistrzowie" potrafią cały czas regulować swoje nastroje. Raz pobudzają, a raz uspokajają organizm.

— Mówi pani o politoksykomanii. Nie możemy powiedzieć, że ktoś jest tylko użytkownikiem marihuany, czy amfetaminy. To się zmienia. Natura uzależnienia od substancji psychoaktywnych jest taka, że osoby, które są uzależnione używają naprzemiennie różnych substancji, nie tylko marihuany, ale też nikotyny, alkoholu, heroiny, amfetaminy. W zależności od tego w jakiej są fazie uzależnienia, w zależności od sytuacji życiowej, ekonomicznej. Musimy pamiętać też, że używanie narkotyków jest zgodnie z naszym prawem zabronione. Czyli całe zjawisko uzależnienia od narkotyków niesie w sobie pierwiastek występowania przeciwko prawu. Samo używanie jest niezgodne z prawem, nie mówiąc o udzielaniu narkotyków innym osobom. Udzielanie narkotyków innym osobom, to olbrzymi problem. Policja z tym problemem bardzo mocno się zmaga.
Mówiłem o naturze uzależnienia. Młodzi ludzie mają to do siebie, że eksperymentują z różnymi substancjami. Jak patrzymy na gimnazjalistów - osoby w  wieku 15-16-letnie, to są to osoby, które eksperymentują z różnymi substancjami: tytoniem, alkoholem, marihuaną, dopalaczami, środkami nasennymi, uspokajającymi. Przy czym na ogół środki uspokajające i nasenne dotyczą raczej dziewcząt, niż chłopców. Natomiast marihuanę palą i dziewczęta, i chłopcy. Alkohol też używają i jedni, i drudzy. Jak to się przekłada na zachowania młodych ludzi w zależności od substancji legalnych i nielegalnych? Jeśli chodzi o alkohol, to w populacji osób w wieku 15-16 lat alkohol w swoim życiu chociaż raz używało prawie 90% badanych.

— O jakich badaniach mówimy?

— Są to badania populacji szkolnej, które przeprowadza się regularnie co cztery lata. Z nich także wynika, iż przynajmniej raz w życiu tytoniu używało prawie 60% osób we wspomnianym przez mnie wieku. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - ja nie mówię, że 90% nadużywa alkoholu, tylko, że chociaż jeden raz w życiu osoby w badanej populacji miały kontakt z alkoholem, czyli chociaż raz w swoim życiu go używało. Jeśli zadano kolejne pytanie: "kto używał marihuany w ostatnim miesiącu", to będzie to już tylko 11%. Mamy trzy kategorie czasowe we wspomnianych badaniach. Pytania dotyczą ostatniego miesiąca, ostatnich 12 miesięcy i doświadczeń około życiowych związanych ze substancjami.
W tej chwili najwięcej użytkowników marihuany jest w  populacji gimnazjalistów i w szkołach ponadgimnazjalnych. Jeżeli mówimy o tym przedziale wiekowym, ten odsetek będzie rósł do 15%. Ten procent rzeczywiście się zwiększa w badaniach przeprowadzanych co cztery lata. Badania rozpoczęto na początku lat 90. i są one powtarzane, jak wspomniałem, co cztery lata. Widać jak ten odsetek wzrasta przez cały czas. Łączy się to też ze zmianą środowiska życiowego, zmianą kulturową, socjalizacją społeczeństwa, poziomem życia społecznego, swobodną wymianą ludzi i towarów, większą podażą narkotyków.
Proszę sobie wyobrazić, że na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych było wiele różnych preparatów, które zawierały w sobie kokainę, np. słynna coca-cola także zawierała w sobie kiedyś kokainę. Stąd zresztą jej nazwa. W 1903 roku kokaina została wyłączona ze składu tego napoju, bo stwierdzono, że jest substancją, która uzależnia i zakazano jej stosowania. 


— Jak się zaczyna uzależnienie? Kiedy rodzic powinien się niepokoić i czy osoba uzależniona jest w stanie zauważyć, kiedy jest już źle? Czy jest w stanie wyłapać ten moment?

— Musimy to sprecyzować, dlatego że młodzi ludzie eksperymentują z narkotykami. Są ciekawi świata, nowych substancji. Słyszą różne opowieści o tym jak to działa. Z drugiej strony jest to sprawa zachęty, namowy innych osób do tego by spróbować narkotyków. Musimy pamiętać, że okres dorastania 14, 15, 16 lat jest tym okresem, w którym opinia na nasz temat, wyrażana w grupie rówieśniczej jest decydująca i najważniejsza. Próba wyłamania się z grupy rówieśniczej oznacza izolację, odrzucenie. Ludzie młodzi bardzo dbają o to, żeby nie pozostać poza nawiasem, dlatego też mimo wewnętrznego braku gotowości do sięgania po różne substancje, ulegają. Stąd tak wiele osób spróbowało choć raz w swoim życiu jakiegoś narkotyku. I na tym często się to kończy. Są jednak osoby, które wskutek zaburzonych relacji rodzinnych, interpersonalnych między matką, a  dziećmi, między ojcem i matką dziecka, czy też wskutek odrzucenia, ciężkich chorób, które występują w rodzinie, przemocy, biedy,  przeżywają silny stres. Następuje pustka, którą trzeba czymś zapełnić i to nie jest tak, że ludzie, którzy w takiej sytuacji się znaleźli zawsze będą brali narkotyki. To  jest nieprawda. Część osób na takie trudne sytuacje, sytuacje stresowe, traumatyczne zareaguje nerwicą, część próbą samobójczą, a część może zareagować chorobą psychiczną lub uzależnieniem. Substancje psychoaktywne wpływają na nasz organizm, na naszą psychikę, dają nam ulgę.

— Czy z uzależnienia można wyjść tylko ciężką pracą terapeutyczną? Samo odstawienie narkotyków niewiele daje.


— Kiedy ludzie wchodzą w zależność od substancji, ta substancja wchodzi w skład metaboliczny organizmu. Odstawienie jej nie jest równoznaczne z uwolnieniem od uzależnienia. Jak zabierzemy substancję, to zostaje cały balast psycho-fizyczny, który powoduje, że człowiek jest uzależniony i dlatego wymaga terapii. Terapię możemy prowadzić w różnych systemach. Prowadzimy ją w warunkach ambulatoryjnych czyli specjalistycznych poradni leczenia uzależnień lub w systemie leczenia całodobowego.

— Czyli szpitalnego?

— Nie. Leczenie całodobowe nie koniecznie musi być leczeniem szpitalnym.

— No chyba lekarz nie chodzi przez cała dobę za pacjentem?

— Są takie ośrodki, w których pacjenci przebywają całą dobę.

- Rozumiem, takie jak Monar?

— Tak. To jest system leczenia zamkniętego, całodobowego. Leczenie całodobowe, nie oznacza leczenia szpitalnego. W organizacji lecznictwa jest oddział lecznictwa szpitalnego i jest leczenie uzależnień i to leczenie uzależnień odbywa się w warunkach ambulatoryjnych lub całodobowych w ośrodkach leczenia uzależnień, ośrodkach terapeutycznych, gdzie czas leczenia jest bardzo różny od 3 do 12 miesięcy. W tej chwili Ministerstwo Zdrowia w koszyku świadczeń gwarantuje, że do 12 miesięcy możemy leczyć uzależnienia. Niektóre osoby wymagają dłuższego leczenia, ale w nowym rozumieniu leczenie takie nie może trwać dłużej niż 12 miesięcy. W tej chwili dba się o to by szeroko propagować leczenie ambulatoryjne, ponieważ przybywa osób uzależnionych, zmienia się też, jak już wspominałem, scena narkotykowa. Dzisiaj nie mamy do czynienia z osobami, które używają tylko heroinę. Jak spojrzymy na lata 80. czy 90. to na rynku narkotykowym dominowała – oprócz innych narkotyków - jedynie heroina. Widzieliśmy ludzi, którzy leżeli na ulicach, w parkach, piwnicach, na dworcach, nieprzytomni, nieobecni. W tej chwili nie widzimy takich osób, dlatego, że scena narkotykowa się zmieniła. Ludzie używają amfetaminy, dopalaczy, marihuany, LSD, kokainy. W tej chwili szacuje się że w Polsce jest 90-120 tys. osób uzależnionych. Ja nie mówię o tych osobach, które eksperymentują czy zażywają problemowo, bo czas od eksperymentowania do uzależnienia to około 4 lata. Zaczyna się od eksperymentowania, później jest używanie problemowe, a dopiero potem mamy do czynienia z uzależnieniem. W tej populacji osób uzależnionych jest tylko około 7 % uzależnionych od opiatów, czyli heroiny, czy morfiny. Proszę zauważyć, że to jest poniżej 10%, czyli bardzo mało. Niemal 93% to są inne uzależnienia, dlatego dzisiaj nie widzimy osób leżących na ulicy. W tej chwili stosujemy różne strategie, metody, po to by te osoby leczyć. Dzisiaj gdy ktoś idzie do poradni leczącej uzależnienia, to już nie jest to żadna sensacja. Jeśli w szkole widoczna jest osoba, która bierze narkotyki, to też nie dziwi to środowiska uczniów, nauczycieli, czy reszty środowiska lokalnego. Jeśli spyta pani burmistrza, to oczywiście odpowie, że są w Lidzbarku Warmińskim osoby uzależnione. Ale nie są one widoczne, a jest wiele takich osób, które są uzależnione od różnych substancji, jednak nigdy byśmy o nich tego nie powiedzieli.
Substancje psychoaktywne uzależniają i z tego powodu prowadzimy terapię uzależnień. Dzisiaj nie musimy się tego wstydzić. Tworzy się różne systemy pomocy, które mają ludziom pomagać do tego stopnia, że jeśli pacjent jest nieubezpieczony, to może korzystać z terapii bezpłatnie. Nie ma tu ograniczeń. Osoby, które nie są uzależnione ale wzrastały w rodzinach alkoholowych, osoby z symptomem DDA też mogą z terapii korzystać.



- Czy jest większa świadomość społeczna? Czy ludzie wiedzą co to jest DDA, współuzależnienie?


— Oczywiście. Fakt ten zobrazuje większe zainteresowanie leczeniem nie tylko uzależnień ale pacjentów współuzależnionych i DDA. Kiedyś miałem w centrum leczenia uzależnień, w skład którego wchodzą dwa oddziały całodobowe, dwie przychodnie, oddział dzienny, około 1200 osób. W roku 2013 było ich już 2100.

— Czy każde Dorosłe Dziecko Alkoholika wymaga terapii, żeby sprawnie funkcjonować w życiu?


— Niektórzy sobie radzą, ale inni wskutek socjalizacji, poziomu życia, wykształcenia, samoświadomości, dążenia do doskonałości, zauważają swoje ograniczenia i decydują się na podjęcie terapii. Dzisiaj także terapia z powodu współuzależnienia czy terapia DDA, nie jest już niczym szczególnym. Ludzie traktują ją jak każdą inną chorobę. Wskutek większej samo świadomości, dbania o siebie, dbania o społeczeństwo, ludzie dbają o swoją kondycję. Nazywamy to szeroko pojętą dbałością o zdrowie publiczne. Dbamy o naszą kondycję psycho-fizyczną. Z tego powodu podejmujemy własną terapię w związku z przeżyciami jakich doznawaliśmy w dzieciństwie, wzrastając w rodzinach, w których była obecna choroba alkoholowa. Mówimy o tym w ten sposób, żebyśmy nie stygmatyzowali tych rodzin, w których występuje choroba alkoholowa, żebyśmy nie mówili, że to są pijacy, że to jest margines społeczny, że to rewiry zakazane, do których się nie wchodzi. Po prostu taka jest natura człowieka i taka jest natura substancji uzależniających. Człowiek ich używa, ponieważ one dają mu ulgę. Ulgę daje: alkohol, tytoń, marihuana, kokaina, amfetamina, środki nasenne, uspokajające itd. Człowiek szuka przyjemności, złotego środka, przy pomocy którego będzie czuł się lepiej. W wieku XIX dla ludzi troską było to,  z czego będą żyli, czy nie będą zapadali na choroby, czy doczekają starości, ponieważ nie było szeroko dostępnej opieki społecznej, zdrowotnej, nie było też pracy. Dzisiaj opiekę społeczną i zdrowotną mamy na wyciągnięcie ręki. Nie mamy poczucia szczęścia, dlatego człowiek go szuka.  W świadomości społecznej różnie się klasyfikują problemy społeczne. Największym problemem z jakim ludzie się w tej chwili zmagają jest problem ubóstwa (lęk przed utratą pracy), na drugim miejscu są problemy zdrowotne na trzecim ochrona środowiska naturalnego. Dopiero na samym końcu, kiedy mówimy o społecznej percepcji problemów to jest problem uzależnień. Postrzegamy problem uzależnień szeroko, gdzieś dalej, ale nie blisko nas. Jeśli jesteśmy pytani o nasze najbliższe środowisko, to mamy tendencję do wypierania. Mówimy, że problem uzależnień bardzo silnie dotyka ludzi w Olsztynie, Gdańsku, Warszawie ale nie nas w Lidzbarku Warmińskim.

— To jak zauważyć, że ten problem jest u nas?

— Nie zamykać na to oczu. Być uważnym na problemy naszej społeczności, stawiać diagnozę, prowadzić badania. Być w tym uczciwym wobec siebie. My jako osoby dorosłe, które mają wpływ na kształtowanie (np. władze samorządowe), polityki w zakresie zdrowia publicznego. Nie chodzi o to żebyśmy tropili te problemy, tylko tworzyli takie możliwości, tworzyli takie środowisko, które będzie przyjazne, bezpieczne, w którym nie będziemy czuli się zagrożeni, gdzie będą miejsca pracy. Oczywiście jest to dążenie do ideału, a ideału nie ma. Nie możemy też oczekiwać, że ktoś nam to wszystko da. Warto dbać o warunki do rozwoju. Chociaż musimy też wiedzieć, że nawet jak takie warunki będą, to i tak zawsze pewien odsetek outsiderów będzie dążył do szukania swojej tożsamości np. poprzez eksperymenty z alkoholem, narkotykami.

- Czy to prawda, ze alkoholikiem jest się całe życie?

To polega na pewnej pamięci organizmu. Załóżmy, że ktoś przez długie lata nadużywał alkoholu, przeszedł gehennę uzależnienia i wreszcie zdecydował się na terapię. W przebiegu uzależnienia istnieje pewien kompleks różnych deficytów emocjonalnych, osobowościowych, społecznych, które powodują, że osoba uzależniona nie jest w stanie funkcjonować tak jak przeciętny człowiek, dlatego ta choroba wymaga terapii, wymaga leczenia. 
Po przejściu całego cyklu terapii albo jesteśmy gotowi do normalnego funkcjonowania a także świadomi tego jakie może wywołać konsekwencje powrót do używania substancji, albo będziemy traktowali tę substancję jak czarownicę, której się będziemy bać. Tak więc kiedy jesteśmy wyleczeni możemy być wolni od lęku, że po raz kolejny się uzależnimy a to oznacza, iż posiadamy taki poziom samoświadomości, samokontroli, co oznacza w praktyce, że mamy taką wiedzę na temat swojego funkcjonowania, wglądu swego stanu psychicznego, że jesteśmy w stanie kontrolować to co robimy. 
Osoby, które są zagrożone uzależnieniem będą musiały uciekać przed tą "czarownicą", a osoby wyleczone, które nie muszą się jej już bać, będą normalnie funkcjonowały nie używając substancji psychoaktywnych.


"Gazeta Lidzbarska" już w kioskach. Tylko ciekawe informacje.

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Chudy #2201056 | 94.42.*.* 13 mar 2017 11:30

    Zakończyłem własnie terapię w osrodku wsparcie w koszalinie. leczylem sie z alkoholizmu. teraz nie chce juz pic. staram sie nawet o tym nie myslec. inaczej teraz patrze na swiat, to zasluga ludzi ktorych poznalem na leczeniu. wiem, ze zawsze bede alkoholikiem ale bede z tym walczyl.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5