Łączy dwa biznesy w jednym

2024-01-09 09:25:00(ost. akt: 2024-01-09 09:30:59)
Marcelina Radzikowska

Marcelina Radzikowska

Autor zdjęcia: album prywatny

Najpierw wzmocni emocjonalnie, a później może wysłać całą, odwiedzającą biuro jej firmy Mental School, rodzinę na lody. Marcelina Radzikowska to pedagog, trener mentalny, ale też właścicielka lodziarni z naturalnymi lodami Willisch w Lidzbarku Warmińskim.
Już jako nastolatka myślała o pracy z młodzieżą i dziećmi. Nic więc dziwnego, że wybrała się na studia pedagogiczne na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Będąc na drugim roku studiów „chwilowo” zmieniła plany i została... policjantką. Służbę pełniła w Komendzie Powiatowej Policji w Lidzbarku Warmińskim.

— Będąc funkcjonariuszem policji byłam członkiem Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, współpracowałam ze szkołami, jeździłam także na interwencje domowe, gdzie obecne były dzieci. Wiedziałam, że one nie muszą powielać wzorców z domu, że mogą żyć inaczej, spełniać swoje marzenia. Powoli myślami wracałam do swoich zainteresowań sprzed służby w policji. Zaczęłam zdobywać coraz większą wiedzę dotyczącą pracy z emocjami, wzmacniania siły psychicznej, poczucia sprawczości, pewności siebie. Odeszłam ze służby i postanowiłam rozwijać się w tym kierunku.

Marcelina Radzikowska została trenerem mentalnym. Kim jest trener mentalny?
— To taki trener personalny tylko od głowy, a nie mięśni — śmieje się Marcelina. — Ciało i emocje to jedność, bo łączą się ściśle ze sobą. Nie na darmo mówi się „zaburzenia psychosomatyczne”. Niewypowiedziane, nieprzepracowane emocje, takie jak np. smutek, złość, strach odkładają się w komórkach naszego ciała. Mogą być skutkiem wrzodów żołądka, migreny czy alergii. Ciało przechowuje w sobie nieraz wiele traum, także tych rodzinnych, które "dostajemy w spadku" od swoich rodziców czy dziadków. W pracy z emocjami możemy uwolnić blokady emocjonalne i poukładać naszą emocjonalność na nowo.

Jak twierdzi Marcelina, trening mentalny od lat jest obecny w sporcie, ale możemy go także stosować w życiu osobistym i zawodowym. Pomaga bowiem zaplanować działania, wyznaczyć cele i odnaleźć drogę do ich spełniania.

— Jako trener mentalny juniorów zapraszam do świata rozwoju osobistego młodego człowieka, który w swojej pasji chce osiągnąć ponadprzeciętne wyniki — opowiada Marcelina Radzikowska. — Jestem również po to, aby pomagać młodym ludziom, którzy nie mają jeszcze sprecyzowanych planów. Pracujemy nad tym, aby wierzyli w siebie, wykorzystywali swój potencjał oraz spełniali marzenia.
Podczas sesji, które prowadzi w swoim gabinecie Marcelina, poruszane są między innymi takie tematy jak: asertywność, wdzięczność, wiara we własne możliwości, zarządzanie emocjami, motywacja, czy bardzo ważna w naszych czasach samoakceptacja.

— Na warsztaty przychodzą do mnie dzieci w wieku od 7 do 15 lat — opowiada trenerka mentalna. — W tej chwili prowadzę trzymiesięczny cykl zajęć dla dzieci w wieku od 7 do 10 lat. Zajęcia odbywają się raz w tygodniu i trwają 1,5 godziny. Poprzednia grupa to były dzieci nieco starsze, bo od 10 do nawet 15 lat.

Chciałabym także poszerzyć działalność o szkolenia dla rodziców, ich edukowanie w temacie emocji, bo to rodzic jest pierwszym trenerem mentalnym dziecka. Spędza w nim najwięcej czasu i to zachowanie i wypowiadane przez mamę i tatę słowa mają niezwykle istotny wpływ na rozwój młodego człowieka. Ważne jest więc jest, by oprócz trenera, psychologa czy trenera mentalnego, to właśnie rodzic był blisko swojego dziecka i je wspierał na każdym kroku.

Ta praca z dziećmi jest niezwykle potrzebna. Marcelina wspomina między innymi o przebodźcowaniu i ucieczce młodych ludzi w nierealny, wirtualny świat.
— Dzieci nie mają do końca świadomości, że pokazywany w mediach świat jest często daleki od rzeczywistości, że to, co widzą w internecie, to jedynie wycinek prawdy — wyjaśnia trenerska mentalna. Media, takie jak internet, nie są same w sobie złe, można z nich czerpać wiedzę, komunikować się z rodziną mieszkającą daleko, czy zarejestrować się do lekarza, ale trzeba dzieci nauczyć mądrego korzystania z tego dobrodziejstwa. Dobrze jest wyciągać ze współczesnego świata dobre wartości.

Co najbardziej doskwiera naszym dzieciom?
— Myślę, że my dorośli za mało ufamy naszym dzieciom, nie wierzymy w nie i zbyt często oceniamy je, zamiast doceniać — odpowiada Marcelina Radzikowska. — Poza tym kuleje komunikacja między rodzicami a dziećmi. Chciałabym wesprzeć rodziny, zatrzymać powielanie złych schematów i nakierować młodych ludzi na spełnianie marzeń. Na moich zajęciach dzieci pracują z kartami emocji i treningu mentalnego, wzmacniają samoocenę, pewność siebie i koncentrację.

Marcelina Radzikowska prowadzi także sesje indywidualne, pracuje również online. Ale to nie wszystko czym zajmuje się jej firma.

Wspomniałam we wstępie o tym, że nasza bizneswoman jest też właścicielką lodziarni z naturalnymi lodami Willisch w swoim rodzinnym mieście. A jakie były początki? - W roku 2022 pomyśleliśmy z mężem, że w tej części naszego Lidzbarka Warmińskiego brakuje takiego miejsca. Jest stąd spory kawałek do centrum miast, gdzie są skupione lokale gastronomiczne, kawiarnie czy bary. A w tej okolicy, mimo że jest sporo mieszkań, obok biegnie ścieżka rowerowa Green Velo, a trasa jest dość uczęszczana, bo można tędy wyjechać w stronę Trójmiasta, nie ma takiego miejsca do relaksu.

— Kupiłam pawilon handlowy — wspomina Marcelina. — który został wyremontowany, wokół ustawione meble ogrodowe z palet, leżaki i stoliki. Staraliśmy się, żeby w tym miejscu panował przyjemny klimat, zachęcający do wypoczynku. Obok jest sporo zieleni, wygodne miejsca do parkowania, przystanek komunikacji miejskiej elektrycznych autobusów. Cieszy nas też bliskość trasy Greeen Velo, bo bardzo często robią sobie u nas przystanek rowerzyści, którzy nią podróżują. Ten odcinek ścieżki jest niezwykle malowniczy. Prowadzi po dawnym nasypie kolejowym do Ornety. Po drodze rowerzyści mijają dawne budynki kolejowe, piękny las i mają blisko do Sanktuarium Maryjnego w Krośnie. Zdarza się też, że rowerzyści z Ornety przyjeżdżają specjalnie do nas na lody.

A jakie lody najchętniej wybierają?
Okazuje się, że gusta mamy bardzo różne, ale prym wiodą pistacjowe, kakao z lat 80., kogel mogel, czy śmietanka firmowa. Smaków jest do wyboru do koloru. W lodziarni można także kupić desery lodowe, shake lub kawę mrożoną.
— To oczywiście działalność sezonowa — opowiada lidzbarczanka. — Lodziarnia jest czynna w okresie od maja do września.

Nowa lodziarnia szybko znalazła wielbicieli. Pojawiali się tam nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale też ci z centrum i innych dzielnic miasta.
Marcelina nie pracuje w lodziarni sama. Nie dałaby sobie rady, bo ruch jest spory, dlatego do pomocy ma sezonowych pracowników.

Sezon na lody pod chmurką jest dość krótki, dlatego bizneswoman ma czas na działalność trenerską i na jej rozwój oraz na pomoc osobom w gorszej sytuacji życiowej — aktywnie działa między innymi w akcji Szlachetna Paczka jako wolontariusz.

Warto również wspomnieć, że zakładając firmę, lidzbarczanka nie korzystała z żadnej finansowej pomocy z zewnątrz. Uwierzyła w siebie, wyznaczyła cele i je zrealizowała.
Ewa Lubińska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5