Drewno nigdy mnie nie nudziło

2024-01-15 15:40:00(ost. akt: 2024-01-15 15:48:38)
Dariusz Awsiukiewicz

Dariusz Awsiukiewicz

Autor zdjęcia: Zofia Puszcz

— To była najlepsza decyzja, jaką w życiu podjąłem — mówi Dariusz Awsiukiewicz, stolarz z Koniewa pod Lidzbarkiem Warmińskim o wyborze swojego zawodu. — Drewno nigdy mnie nie nudziło. Swoją firmę nazwał Magic Wood nie bez przyczyny.
W ostatnich dniach sporo osób dyskutuje o nowym serialu komediowym i kostiumowym pod tytułem "1670". Mało kto wie, że Dariusz Awsiukiewicz, stolarz z niewielkiego Koniewa pod Lidzbarkiem Warmińskim ma swój wkład w budowę dekoracji przy scenografii do tego obrazu.

— Moją rolą było wspieranie produkcji poprzez udział w konstrukcji scenografii filmowej, polegającej na tworzeniu i dostosowywaniu elementów scenografii. Oglądanie efektów pracy, to dla mnie niezwykle satysfakcjonujące doświadczenie, które niesie radość i inspiruje do dalszego działania — napisał Dariusz na swoim profilu Facebook.

Pracował też na planach "Ostatniej Wieczerzy", "Old People", czy serialu "Barbarians". Ale zacznijmy od początku.
Nie od razu Dariusz zdecydował się na stolarstwo. Po lidzbarskiej podstawówce poszedł do Liceum Leśnego, które wtedy przez kilka lat funkcjonowało przy Zespole Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Ustawczego w Lidzbarku Warmińskim.

— Szczerze mówiąc, wybrałem to liceum, bo nie chciałem iść do ogólniaka. Poza tym mój starszy brat, który był dla mnie autorytetem, wybrał tę samą szkołę, czyli ZSRCKU, tylko inny kierunek kształcenia — wspomina. — Dobrze się stało, bo w Liceum Leśnym mieliśmy dwa przedmioty związane ściśle z drewnem i stolarką, w tym projektowanie i wytwarzanie wyrobów z drewna i wikliny. Już wtedy mi się to podobało.

Kierunek studiów Dariusz Awsiukiewicz wybrał taki jak brat — zarządzanie. Jednak na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie (brat Dariusza studiował w Elblągu).
— Moja rodzina prowadziła wówczas kiosk i dwa małe sklepy, a ja właściwie od dzieciństwa pomagałem przy tym rodzinnym biznesie i stąd decyzja by studiować zarządzanie. Przez jakiś czas jeszcze pomagałem więc prowadzić rodzinną firmę.

Jednak przyszedł kryzys, powstawały duże markety, punkty handlowe taty zmniejszyły obroty i nie byłem już tak potrzebny do pomocy, więc wyjechałem do Gdańska (zamknąłem działalność, bo ostanie 3 lata to był mój biznes). W Gdańsku wykonywałem różne zajęcia od pomocnika budowlanego do doradztwa finansowego. Czasu miałem mało, bo albo pracowałem w Gdańsku, albo studiowałem w Olsztynie. Oczywiście odwiedzałem rodzinne strony — Lidzbark Warmiński i Koniewo.

Kiedyś Darek z przyjacielem postanowili odnowić drewniany domek nad Kłębowem. Udało się na tyle, że miłość do drewna wróciła.
— Drewno nigdy mnie nie nudziło — zwierza się stolarz. — Próbowałem różnych zajęć, między innymi kowalstwa, ale to drewno mnie przyciągało.
Na własną działalność stolarską musiał Dariusz poczekać, bo uległ poważnemu wypadkowi. Intensywna walka o sprawność przyniosła wymierne efekty. Wtedy pomyślał o własnej działalności.

— Podjąłem decyzję o rozpoczęciu działalności gospodarczej i zacząłem szukać funduszy na jej rozpoczęcie — opowiada. — Chciałem, by moja firma działała tutaj, na Warmii. Z pomocą przyszło Stowarzyszenie "Zakątek Warmiński". Napisałem projekt, który uzyskał aprobatę i dostałem dofinansowanie na rozpoczęcie działalności. To była najlepsza decyzja, jaką w życiu podjąłem.
Od początku Dariusz wiedział, że chce przede wszystkim pracować w starym drewnie, bo to ono go najbardziej zafascynowało, dlatego też firmę nazwał "Magic Wood".

— Szukałem drewna z odzysku — mówi. — Na wsi zawsze coś można znaleźć, np. po rozbiórkach wiekowych domów, budynków gospodarczych, zniszczonych mebli. Miałem ogromną satysfakcję, kiedy dawałem tym kawałkom starego, pięknego, drewna drugie życie. Zajmowałem się też między innymi renowacją starych podłóg, czy odnawianiem drzwi. To przy takich pracach działa się magia.
Firma Darka powstała sześć lat temu.

— Po dwóch latach działalności zaczęła się rozkręcać. Pracownia była dla każdego. Jednemu klientowi robiłem dębowy stół, drugiemu po prostu sklejałem szufladę. Nie odmawiałem nikomu pomocy. Żadne zadanie nie było zbyt błahe.
Przyszedł jednak inny czas, który w zasadzie trwa do dzisiaj.

— Zaproponowano mi kiedyś pracę przy stałej ekspozycji - wystawie w elbląskim muzeum — wspomina Dariusz Awsiukiewicz. — Tak się zaczęła moja przygoda z budową dekoracji filmowych i teatralnych. Do tej pory pracowałem przy scenografiach do 14 filmów. To bardzo ciekawa praca, ale też wymagająca. Ciągłe podróże, nigdzie nie można zagrzać miejsca, bo przecież plany zdjęciowe mają różne lokalizacje. Czasami dość odległe od mojego miejsca zamieszkania. Na przykład na Dolnym Śląsku pracowałem przy dekoracjach do filmu, w którym główną rolę grał David Hasselhoff, znany z popularnego serialu amerykańskiego "Słoneczny Patrol". Oczywiście osoby, które budują dekoracje nie bywają na planach zdjęciowych podczas kręcenia scen, ale jest na nim wtedy planowy, i zdarza się, że także ktoś jeszcze z naszej ekipy, bo trzeba coś zmienić, czy poprawić. W tym przypadku udało mi się być na planie razem z Hasselhoffem. Miły, kulturalny człowiek. Nie dawał odczuć, że jest gwiazdą. Aktorzy mają swoje przyczepy kempingowe i tam czekają na kolejne ujęcia, ale zdarza się nam porozmawiać. Dość często bywałem delegowany na plany zdjęciowe. To fajne doświadczenie.

Warto przy okazji wspomnieć, że praca przy budowie scenografii filmowych wymaga nie tylko umiejętności technicznych i wiedzy, ale też kreatywności.
— Nie jest łatwo, kiedy trzeba zasłonić coś dekoracją, a obiekt jest zabytkowy i nie wolno nam go uszkodzić — mówi Dariusz. — W budowaniu scenografii filmowych wykorzystuje się wszystkie materiały, jakie tylko można sobie wyobrazić. Tutaj potrzebna jest oczywiście spora wiedza i umiejętności, ale też wyobraźnia. Cieszę się że mogłem przez te lata to wszystko praktykować. Dużo mi to doświadczenie dało.

Jak wspomnieliśmy Dariusz budował dekoracje do scenografii już do 14 filmów. Pracował intensywnie na planach zdjęciowych przez kilka lat. Jednak doszedł do wniosku, że czas wrócić w rodzinne strony na dłużej. Wie, co chciałby robić. Ma doświadczenie w projektowaniu, stylizowaniu, renowacji, budowie scenografii ale też w klasycznej stolarce i to właśnie drewno go znowu przyciąga. To drewno, które długo leżakowało, przekładane co jakiś czas, nabierało cech, których potrzeba do wykonania na przykład pięknego stolika.

— Pracuję tak, jak dawni stolarze i bardzo to lubię — mówi, pokazując zdjęcia swoich wyrobów od stołów, po deseczki do serwowania potraw. Każda inna, każda piękna i nosząca w sobie historię, mającą czasem prawie 200 lat. Takie Magic Wood.
Ewa Lubińska


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5